Woreczki od początku do końca rękodzielnicze

Moje życie ostatnio wymyka mi się spod kontroli. Poziom zapracowania graniczy już z szaleństwem, a liczba zajęć dodatkowych i obowiązków, które wzięłam sobie na głowę, przekracza wszelkie normy. Doszłam więc do wniosku, że albo za chwilę zrobię komuś krzywdę, albo muszę odreagować, bo zwariuję. Zrobić krzywdy nie ma komu, bo w najbliższym otoczeniu mam tylko męża, który jeszcze jest całkiem dobry, a po co dobrego męża psuć :), albo koty, a przecież kotom bym prędzej nerkę oddała niż zrobiła cokolwiek innego. Więc odłożyłam na chwilę telefon, wyłączyłam komputer i… usiadłam do maszyny do życia. Tego jeszcze nie grali!

Z radosnej krawieckiej twórczości wyszły mi, póki co (maszyny jeszcze nie schowałam), trzy woreczki na drobiazgi. Które oczywiście zdekupażowałam nabytym w tym celu drogą kupna specjalnym preparatem do tkanin. I oto są! Voila!

Dodaj komentarz